Dziewięć lat trwała budowa nowego stadionu ŁKS i w końcu jest gotowy. 22 kwietnia łodzianie zagrają na nim pierwszy raz przy czterech trybunach, który mogą pomieścić 18029 kibiców. Rywalem będzie Chrobry Głogów. – Mam nadzieję, że na Stadionie im. Władysława Króla zawsze będziemy grali przy komplecie publiczności – podkreśla Tomasz Salski, główny udziałowiec łódzkiego klubu.
2013 rok był bardzo trudny dla ŁKS. Wiosną z powodu braku pieniędzy klub wycofał się z pierwszej ligi. Za sprawą Łódzkiego Związku Piłki Nożnej i za zasługi dla polskiej piłki już jako nowy klub przystąpił do rozgrywek w czwartej lidze. W końcówce roku ruszyła rozbiórka starego obiektu. Niepewna przyszłość ŁKS i ograniczony budżet sprawił, że miasto postanowiło wybudować tylko jedna trybuną (na 5700 osób). Oddano ją do użytku pod koniec 2015 roku. Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi obiecała, że kolejne trybuny powstaną, jak ŁKS awansuje do ekstraklasy.
Zespół był wtedy w trzeciej lidze. Dwa lata później awansował do drugiej ligi, a potem roku po roku do ekstraklasy. Prezydent Łodzi słowa dotrzymała i budowę trzech trybun rozpoczęto w drugiej połowie 2019 roku. Wykonawca miał czas do czerwca 2022 roku, ale prace zakończył trzy miesiące wcześniej. Dzięki temu jeszcze w tym sezonie stadion zostanie otwarty. Cała inwestycja kosztowała ponad 230 mln zł. Obiekt powstał w sąsiedztwie Atlas Areny, który może pomieścić ponad 13 tys. widzów i jest miejscem koncertów oraz wydarzeń sportowych, a także hali Łódź Sport Arena im. Józefa Żylińskiego na trzy tysiące osób.
– 12 lat temu infrastruktury sportowej w Łodzi właściwie nie było. Od tego czasu powstały trzy stadiony [Widzew, żużlowy i teraz ŁKS – przyp. red.] i już więcej takich obiektów nie planujemy. Przy al. Unii jest teraz jeden z największych kompleksów sportowych w Polsce – podkreśla prezydent Zdanowska. – Chcę wierzyć w to, co mówi prezes Salski, że te trybuny będą pełne i będzie na nich 18 tysięcy widzów. Mam nadzieję, że będą tu rozgrywane mecze na najwyższym poziomie i to nie tylko w ekstraklasie. To może nie największy, ale najpiękniejszy w tej chwili stadion w kraju.
22 kwietnia na ŁKS ma być świętem nie tylko sportowym. Mecz rozpocznie się o godz. 20, ale prezes Salski, zachęca kibiców, by przyszli już o godz. 16. – To będzie wydarzenie dla całych rodzin. Najpierw pod stadionem planujemy wiele atrakcji dla dzieci i dorosłych. Część oficjalna rozpocznie się o godz. 18. Na stadionie pojawią się gwiazdy estrady, pochwalimy się też dzieciakami z akademii i klubów partnerskich. Już przygotowaliśmy okolicznościowe szaliki i koszulki – zapewnia Salski.
I liczy, że stadion będzie pełny nie tylko w dniu inauguracji, ale także na kolejnych meczach. Z tym jednak nie będzie łatwo, bo nawet jedna trybuna nie zawsze pękała w szwach. W sezonie 2018/2019, kiedy ŁKS awansował do ekstraklasy średnio zasiadało na niej około 4,5 tys. kibiców (na 5700 miejsc). W obecnych rozgrywkach jest przeciętnie 3,8 tysiąca fanów, ale zespól gra poniżej oczekiwań. Salski zapewnia, że trybuny będą też otwarte dla kibiców innych klubów. Dwa tygodnie po inauguracji z Chrobrym ŁKS organizuje derby Łodzi. – Jeśli służby wyrażą zgodę, przyjmiemy kibiców Widzewa. Na tym polega piłka nożna, że mecz powinni oglądać też fani rywali – twierdzi Salski.
Stadion ŁKS ma też być źródłem dochodów dla klubu. Do wynajęcia będzie prawie 6,5 tys. metrów kwadratowych powierzchni komercyjnych. Na obiekcie ma powstać m. in. restauracja. – Brak trzech trybun, a co za tym idzie także możliwości, jaki ma dawać takie obiekt w kwestii przychodów z najmu powierzchni komercyjnych sprawiał, że co rok ŁKS nie zarabiał około 5-6 mln zł. Dzień meczowy to jedno. Trzeba też właśnie pamiętać o powierzchniach na biura czy sklepy – mówił pół roku temu Salski.
Na konferencji, podczas której ogłoszono datę otwarcia stadionu gościem był też Artur Partyka. To wychowanek łódzkiego klubu i dwukrotny medalista olimpijski w skoku wzwyż. – Pamiętam dzień, w którym pierwszy raz wychodziłem z domu na trening na ŁKS. To było we wrześniu 1980 roku. Wtedy dookoła boiska była jeszcze bieżnia lekkoatletyczna – wspominał Partyka. – Nie pomyślałbym, że 42 lata późnej zobaczę taki piękny obiekty. Powinniśmy być z niego dumni – dodał.