Dla kibiców GKS Tychy początek sezonu jest bardzo udany. Pierwszoligowiec z Górnego Śląska został obwołany największym zaskoczeniem w całej stawce, a dzięki dobrej pracy z młodzieżą w klubie mają nadzieję, że to nie tylko chwilowy trend. – Kilkuletnia praca w akademii przynosi efekty – przekonują miejscowi trenerzy.
Chyba mało kto się spodziewał, że tabelę Fortuna 1. ligi po czterech kolejkach będzie otwierał GKS Tychy. Po zmianach właścicielskich w klubie z ulicy Edukacji nie brakowało głosów, że zespół ten czekają trudne czasy, a trzon drużyny będą stanowić młodzieżowcy. Okazuje się, że tyszanie w tym sezonie jeszcze nie stracili punktu, w pobitym polu zostawiając między innymi wcześniejszego lidera Odrę Opole i Wisłę Kraków, a słowa o młodzieży w pierwszej drużynie nie muszą być wcale takie złowieszcze.
Pokazał to zresztą już ubiegły sezon. GKS Tychy, który ostatecznie zakończył pierwszoligowe zmagania w środku stawki, wygrał klasyfikację Pro Junior System. Z tego tytułu do klubu trafiło nieco ponad 2 miliony złotych. Do regulaminowego 1 600 000 zostały naliczone dodatkowe punkty bonusowe w wysokości 526 000 tysięcy złotych. To ogromny zastrzyk do budżetu śląskiego klubu, ale nie jedyny argument w dyskusji o młodzieży w GKS Tychy.
Odmłodzona została druga drużyna GKS-u Tychy, klub doczekał się również zespołu w Centralnej Lidze Juniorów U-17. Ta druga do elitarnych rozgrywek awansowała po dwumeczu barażowym z Olimpią Grudziądz, a nowy sezon rozpoczęła od porażki domowej z Rakowem Częstochowa 1:4. – Ten zespół, który obecnie gra w CLJ, to jest zupełnie inna ekipa od tej, która awansowała do tych rozgrywek. Awans wywalczył rocznik 2006, teraz natomiast gra 2007 – wyjaśnia trener Sebastian Idczak, który również jest nową postacią w drużynie siedemnastolatków. – Jest kilku chłopaków, którzy już wcześniej grali w tej ekipie, ale jest to jednak głównie nowy twór. Ja latem przejąłem zespół. Jesteśmy po pięciu tygodniach przygotowań do sezonu – dodaje szkoleniowiec, który poprzednio pracował z drużyną do lat 19.
– Przygotowania przed tym sezonem nie różniły się od tego, jak pracowaliśmy wcześniej. Gdy trenowałem starszy rocznik to charakter ligi był ten sam, więc przygotowania były również bardzo podobne. Wypracowaliśmy sobie to, co chcieliśmy, zgodnie z naszym modelem, który mamy w akademii. Wszystko powinno być ok – mówi trener, który obecnie zwraca jeszcze większą uwagę na dokładniejszą analizę rywali. – Pracujemy pod tym kątem później na treningach.
Od porażki sezon rozpoczęły również czwartoligowe rezerwy GKS Tychy, ale tutaj praca z młodzieżą pod kątem gry w pierwszej drużynie jest priorytetem. – Nie chcemy się wycofywać z tego projektu, który rozpoczęliśmy kilka lat temu. Chodzi o decyzje, by dostarczać jak największą liczbę zawodników do piłki seniorskiej. Podjęliśmy taką decyzję mniej więcej trzy lata temu i przez ten okres 10-11 zawodników z akademii poprzez drugi zespół dostarczyliśmy do pierwszej drużyny – mówi Jarosław Zadylak, trener tyskich rezerw i koordynator całej akademii. – Obecna drużyna rezerw to jest całkiem nowy zespół, chyba najmłodszy w historii drugiej drużyny GKS Tychy. Chcemy utrzymać to, na czym koncentrujemy się w całej akademii. Drugi zespół to etap przejściowy przed centralnym poziomem.
Kilku młodych zawodników w ostatnich dniach podpisało również profesjonalne kontrakty z GKS-em Tychy. W tym gronie są Szymon Matyjas, Łukasz Karolik i Kacper Słanek. – Przychodziłem do klubu 6-7 lat temu. Marzyłem o tym, by dostać profesjonalny kontrakt. Celem jest by przebić się do pierwszego składu rezerw, a potem do głównej drużyny – mówi ten pierwszy. – Wykonujemy dobrą robotę, jeżeli chodzi o akademię. Dowodem jest zeszły sezon, kiedy to zajmowaliśmy czołowe lub pierwsze lokaty niemal we wszystkich kategoriach młodzieżowych i robiliśmy awanse. Mamy dobrą drogę w akademii, mamy również wartościowych trenerów. Nie chcemy z tego kursu zejść – dodaje Zadylak, doświadczony trener od lat związany z GKS-em Tychy.
Stawianie na młodzież było widoczne również latem, podczas zmian w samej drużynie dowodzonej przez trenera Dariusza Banasika. – Naszym celem jest podpisanie kontraktów głównie z zawodnikami do 23 lat i 1-2 piłkarzami do lat 19-20, bo mają oni największy potencjał. Bierzemy pod uwagę zakontraktowanie starszego zawodnika. Jeśli to ma sens, to jak najbardziej tak zrobimy. Trudno znaleźć młodego napastnika, który da gwarancję bramek. Tutaj to będzie trochę starszy zawodnik. Szukamy jednak przede wszystkim piłkarzy do 23 lat. Nie ściągniemy prawego obrońcy, który ma np. 28 lat – mówił jeszcze latem Maximilian Kothny, członek zarządu KP GKS Tychy. I słowa te się potwierdziły. Latem tyszanie na rynku transferowym nie szaleli, ale jednak przeprowadzili kilka ciekawych transferów. Z jedenastu ruchów do klubu aż dziewięć to zawodnicy rocznika 2000 i młodsi, o sporym doświadczeniu może mówić jedynie 31-letni Bartosz Śpiączka.
Jak się to przełoży na ostateczne wyniki w tym sezonie, jeszcze trudno wyrokować. Na pewno jednak ten trend jest dobrym sygnałem dla kolejnych roczników młodych zawodników trenujących w klubie. – Pierwszy zespół to dźwignia całego klubu. GKS Tychy teraz jest liderem, a to tylko może podnosić na duchu całą akademię, wszystkich pracujących, zwłaszcza tych młodych chłopaków, którzy dostają szansę w pierwszym zespole, są bardzo często zapraszani na treningi. To może być dla nich coś bardzo fajnego, coś co mogą w najbliższym czasie przeżyć – dodaje na koniec trener Jarosław Zadylak, który ma nadzieję, że wkrótce w pierwszej drużynie GKS Tychy pojawią się kolejni tacy zawodnicy, jak chociażby Jan Biegański.