Co łączy Opole, Miroslava Klose i jego ojca? Odra! Josef Klose był niegdyś bardzo dobrym napastnikiem niebiesko-czerwonych, w historii klubu z Oleskiej zapisał się złotymi zgłoskami. "Miro" odziedziczył po ojcu talent do bramek. Najskuteczniejszy w historii strzelec mundialu wychował się nieopodal stadionu Odry. Dwa lata temu były już reprezentant Niemiec otrzymał honorowe obywatelstwo Opola.
Josef Klose, w przeciwieństwie do swojego syna Miroslava, nie urodził się w Opolu. Na świat przyszedł 3 października 1947 roku w Sławięcicach (obecnie to dzielnica Kędzierzyna Koźle). W tamtejszym Energetyku rozpoczął piłkarską przygodę. Występował też w zespole z Kędzierzyna Koźle. 19 lat później przeniósł się do Odry Opole. Tutaj napisał konkretny rozdział swojej futbolowej kariery.
W Odrze znalazł się za sprawą ówczesnego trenera opolan Tadeusza Forysia, który wraz z Janem Śliwakiem przyjechali obejrzeć trening ówczesnego zespołu pana Józefa. - Chciał przyjrzeć się kilku piłkarzom naszej drużyny. Po treningu Foryś powiedział do Jasia: "Nie chcę tych dwóch, chcę tego małego czarniutkiego". Od tego czasu trener Foryś nazywał mnie "Dżoju" i ten pseudonim pozostał do dziś. Tak doszło do tego, że w styczniu 1967 roku przeprowadziłem się do Opola i rozpocząłem grę w opolskiej Odrze - mówił Józef Klose w rozmowie z portalem historia-odry.opole.pl.
I w takich oto okolicznościach rozpoczął się trwający dwanaście lat mariaż Józefa Klose z Odrą. Na początku nie miał łatwo. Był najmłodszym piłkarzem w drużynie, musiał więc ponieść tego konsekwencje. Stopniowo jednak zdobywał zaufanie szatni, a pierwszy mecz w niebiesko-czerwonej koszulce rozegrał w sezonie 1967/68. - Trenowałem pod opieką wielu znakomitych szkoleniowców: Foryś, Wrzos, Wieczorek, Jarek, Brzeżańczyk, Łuczyszyn, Zwierzyna, Piechniczek...i mogę powiedzieć, że każdy z nich był fantastycznym trenerem. Jako najmłodszy zawodnik słuchałem i uczyłem się również bardzo dużo od moich starszych kolegów np. od Brejzy, Kornka czy Jarka - opowiadał wspomnianemu portalowi. I opisywał wrażenia związane z debiutem: - Tego nigdy nie zapomnę. Miało to miejsce w 2 lidze przeciwko zespołowi Warmia Olsztyn. Wygraliśmy zasłużenie 4:1 a ja miałem okazję zdobyć jedną z bramek.
Czasy Pana Josefa w Odrze przypadają na dobry okres w historii klubu. Wówczas Odra - z kilkoma latami przerwy - rywalizowała na poziomie ekstraklasy, osiągając (z Klose w składzie) najlepszy wynik w sezonie 1977/78 (6. miejsce). W 1968 roku, 1969 oraz 1972 opolanie grali w Pucharze Intertoto. W pierwszym i drugim przypadku wygrali grupę - najpierw z Jednotą Trencin (Czechy), FC Magdeburg (Niemcy), Hvidovre IF (Dania), a później z FC La Chaux-de-Fonds (Szwajcaria), KSK Beveren (Belgia), Odense (Dania). Josefowi Klose najmocniej w pamięci zapadła jednak konfrontacja z Niemcami w 1. rundzie Pucharu UEFA sezonu 1977/78. - Z 1.FC Magdeburg na wyjeździe. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1, strzeliłem gola na 1:0. Niestety pod koniec meczu Niemcy wyrównali i odpadliśmy z rozgrywek. Zagrałem naprawdę świetne spotkanie, jednak nie udało mi się więcej razy pokonać bramkarza gospodarzy - wspominał.
"Dżoju" strzelił dla Odry w ekstraklasie łącznie 40 goli (4. wynik). Dorzucił do tego dwa trafienia w europejskich pucharach. W 1978 opuścił Polskę na rzecz Francji. Związał się kontraktem z AJ Auxerre prowadzonym przez słynnego Guy Rouxa. W przeprowadzce pomógł mu Bernard Blaut, który kolegował się z Marianem Szeją, pracującym w sztabie Auxerre jako trener bramkarzy. Strzelił ostatnią bramkę dla tej ekipy w Ligue 2 oraz pierwszą w Ligue 1. W 1981 roku zastąpił go w zespole Andrzej Szarmach. Karierę zakończył w 1984 roku.
W 1987 roku pan Józef wraz z rodziną wyjechał do Niemiec, gdzie z początku pracował w Kusel. Jednocześnie był zatrudniony w firmie japońskiej. W pewnym momencie podjął decyzję, że z piłki przestaje żyć.
Dziewięć lat przed emigracją zarobkową, Józef i Barbara po raz drugi zostali rodzicami - Miroslav urodził się dwa lata po swojej siostrze Marzenie. Syn państwa Klose dekady później stał się z najbardziej rozpoznawalnym przedstawicielem rodziny. Dodajmy: sportowej rodziny. Historię pana Józefa znamy. Z kolei mama Miloslava - z domu Barbara Jeż - była reprezentantką Polski w piłce ręcznej. Grała w Odrze Opole, Otmęcie Krapkowice. W swojej kolekcji ma mistrzostwa Polski, medale za wicemistrzostwo, 3. miejsce. W tamtym okresie zaliczała się do czołowych piłkarek w Polsce.
- Lubiłem bardzo piłkę ręczną. Kiedy miałem tylko czas po naszych treningach, chodziłem oglądać treningi albo mecze piłki ręcznej. Tak właśnie doszło do mojego spotkania z przyszłą żoną, iż przy okazji jednego z takich spotkań poznaliśmy się - mówił Józef Klose.
Miroslav rozsławił rodzinę w świecie. Zbudował markę, reprezentując drużynę narodową Niemiec w latach 2001-2014. Strzelając 71 goli, został najskuteczniejszym zawodnikiem niemieckiej kadry. Mało tego: z 16 bramkami zdobytymi na mundialu stał się najlepszym strzelcem w historii mistrzostw świata.
Sukcesów młodszy z Klose miał co niemiara: 1., 2. oraz 3. miejsce z reprezentacją na MŚ. Wicemistrzostwo Europy. Do tego: król strzelców Bundesligi i mistrzostw świata w Niemczech, piłkarz roku w Niemczech (2006). Przywdziewał koszulki takich klubów jak FC Homburg, 1. FC Kaiserslautern, Werder Brema, Bayern Monachium, Lazio Rzym. W jednym z meczów Lazio strzelił pięć goli (z Bologną). Osiągnął to jaki drugi zawodnik, odkąd istnieje Serie A.
"Miro" zna swoje korzenie. Nigdy o nich nie zapomniał. Wie, że jest duża w nim część Polaka. W końcu urodził się w Opolu. Tutaj na osiedlu "Chabry" miał blisko na stadion Odry. Kilka lat temu w wywiadzie dla "Die Zeit" przyznał, że uwielbiał smak śmietankowych lodów "Śnieżka". W 2018 roku Klose junior odebrał tytuł Honorowego Obywatela Opola.
- Ten tytuł jest dla mnie jak fantastyczny prezent, nie tylko dlatego, że pierwszy raz ktoś w ten sposób mnie wyróżnia. Ludzie, którzy mnie znają, wiedzą, że urodziłam się w Opolu, że pierwsze gole strzelałem na Chabrach i mieszkałem w deskowcach. Nigdy nie zapomniałem o moim Opolu - mówił Miroslav w trakcie uroczystości w miejskim ratuszu.
Pan Józef może być dumny z tego, jakiego doczekał się następcy. Ma prawo czuć dumę z osiągnięć syna, który przerósł jego i jego żony dokonania razem wzięte.