Po 24. kolejce Fortuna 1 Ligi na czele bez zmian - liderem Podbeskidzie Bielsko-Biała, a na drugim miejscu Warta Poznań. Coraz ciaśniej robi się w środkowej strefie tabeli. Ciekawie jest również w strefie spadkowej, gdzie Chojniczanka dopisała sobie trzy punkty i dała sygnał, że nie można jej skreślać.
Wigry Suwałki - Miedź Legnica 1:1
Wigry kolejny raz udowodniły, że mogą być zagrożeniem dla drużyn walczących o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. W pierwszej połowie gospodarze kilka razy zagrozili bramce Łukasza Załuski, który jednak był bardzo czujny. Miedź, podobnie jak we wtorek, miała problem z finalizacją swoich akcji. W 77. minucie Patryk Czułowski zdecydował się na płaski strzał z dystansu, a futbolówka tuż przy słupku wpadła do bramki Miedzi. Gdy wydawało się, że gospodarze sprawią sensację to Mijusković strzałem głową wyrównał wynik spotkania. W Suwałkach z pewnością żadna drużyna nie jest zadowolona z takiego wyniku.
PGE Stal Mielec - Puszcza Niepołomice 0:0
Bezbramkowym remisem zakończył się mecz w Mielcu. Obie drużyny stworzyły sobie kilka dobrych sytuacji, ale bramkarze nie popełniali w piątek błędów. W 24. minucie Jewhen Radionow uderzał z dystansu i musiał wykazać się Wrąbel. 180 sekund później Wrąbel znów zanotował świetną paradę po tym, jak Radionow główkował z najbliższej odległości. Później z dystansu próbował Grzegorz Tomasiewicz, ale jego strzał zatrzymał się na poprzeczce bramki Puszczy. W drugiej połowie nie działo się już tak wiele i obie drużyny podzieliły się punktami.
Chrobry Głogów - GKS Bełchatów 1:0
Całkiem ciekawe widowisko stworzyli w pierwszej połowie piłkarze Chrobrego i GKS-u Bełchatów. Więcej z gry mieli gospodarze, ale w strzałach był niemal remis (7:6; 2:2 w celnych). Mimo kilku groźnych kontr, jakie wyprowadzili bełchatowianie, gościom nie udało się jako pierwszym strzelić gola. Bramkę do szatni zdobyli za to podopieczni Ivana Djurdjevicia. Swojego czwartego gola w sezonie strzelił Adrian Benedyczak, który zachował się jak na rasowego napastnika przystało. Wykorzystał błąd obrony ekipy przyjezdnej i mocnym strzałem pod poprzeczkę wyprowadził Chrobrego na prowadzenie.
Warto podkreślić, że w czwartym spotkaniu z rzędu Chrobry zagrał w tym samym ustawieniu. Trener Marcin Węglewski przeprowadził za to cztery zmiany w wyjściowej jedenastce. W drugiej połowie GKS zagrał jeszcze odważniej, miał swoje sytuacje na wyrównanie, najlepszej okazji nie wykorzystał w 80. minucie Artur Golański, którego strzał z kilku metrów fenomenalnie obronił Michał Szromnik. "Brunatni" nie zdołali ostatecznie odrobić strat. Chrobry zdobył cztery punkty po przerwie pandemicznej, GKS nie zdobył choćby punktu i bramki.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Bruk-Bet Termalica 1:0
Pierwsza połowa to dominacja gospodarzy w każdym aspekcie. Podbeskidzie atakowało niemal przez 45 minut. Bardzo dobrze w środku pola spisywał się Rafał Figiel, a aktywni byli Marko Roginić, Michał Rzuchowski, czy Łukasz Sierpina. W 30. minucie Rzuchowski po dośrodkowaniu w pole karne zgrał piłkę piętką do Roginicia, a ten huknął jak z armaty i umieścił futbolówkę w bramce. W drugiej połowie trener Mariusz Lewandowski zmienił taktykę i Bruk-Bet zaczął częściej gościć na połowie rywali. Im bliżej końca meczu tym bardziej wydawało się, że goście zdołają wyrównać, jednak ostatecznie Martin Polacek zachował czyste konto.
Warta Poznań - Olimpia Grudziądz 2:0
Warta Poznań długo musiala czekać na skruszenie muru obronnego Olimpii Grudziądz. W pierwszej połowie gospodarze największe zagrożenie stwarzali po stałych fragmentach, ale wówczas goście nie popełniali żadnych błędów. W 62. minucie Warta przeprowadziła składną akcję, którą wykończył Jakub Apolinarski. 13 minut później było już 2:0, a gola zdobył Tomasz Boczek, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego. Wynik meczu już sie nie zmienił i Warta mogła cieszyć się z kolejnej wygranej.
Zagłębie Sosnowiec - Stomil Olsztyn 2:1
Obie drużyny w pierwszej kolejce po przerwie zremisowały swoje spotkania. W niedzielę wynik meczu w Sosnowcu otworzył kapitalnym uderzeniem z dystansu Filip Karbowy. Trzeba dodać, że 22-latek podobnych uderzeń próbował już kilka dni temu w starciu z GKS-em Tychy, ale wówczas futbolówka nie znalazła drogi do bramki. Chwilę później mogło być 2:0, ale Patryk Małecki trafił w poprzeczkę. Kilku dobrych sytuacji nie wykorzystał także Fabian Piasecki, a Stomil wywalczył rzut karny i wyrównał wynik meczu. Chwilę później było już jednak 2:1, bo tym razem Piasecki strzałem głową zdobył gola. W samej końcówce meczu Sobczak miał jeszcze dwie sytuacje, ale dobrze spisywał się bramkarz Zagłębia lub pomagała mu poprzeczka, która zatrzymała jedno uderzenie.
GKS Tychy - Chojniczanka Chojnice 1:2
To był kolejny bardzo ważny mecz dla Chojniczanki, która bardzo mocno liczy na to, że uda się jej wydostać ze strefy spadkowej. Tym razem podopieczni Zbigniewa Smółki otworzyli wynik spotkania w Tychach. Rzut wolny na gola zamienił Tomasza Mikołajczak. Po przerwie gospodarze mocno ruszyli do ataków, ale goście dobrze się bronili. Błąd popełnili w 66. minucie, kiedy w polu karnym zostawili bez krycia Szymona Lewickiego, a ten w pierwszy kontakt z piłką zamienił na bramkę wyrównującą. W 70. minucie goście jednak znowu byli na prowadzenie. Bartosz Wolski dośrodkował wprost na głowę Tomasza Mikołajczaka, który zdobył dublet. Chojniczanka zdobyła bardzo ważne trzy punkty i wyprzedziła w ligowej tabeli Wigry Suwałki.
Sandecja Nowy Sącz - Radomiak Radom 1:2
Radomiak bardzo mocno ruszył do ataków od pierwszego gwizdka sędziego. Cel udało im się zrealizować w 20. minucie, kiedy to w zamieszaniu w polu karnym Sandecji najlepiej zachował się Rafał Makowski, który umieścił futbolówkę w bramce. Po przerwie Sandecja była zdeterminowana, żeby wyrównać, ale to Radomiak w 53. minucie podwyższył wynik meczu za sprawą Mateusza Michalskiego. W 60. minucie gospodarze zdobyli gola kontaktowego, a jego autorem był Mariusz Gabrych. Radomiak mecz kończył w "10" po tym, jak drugą żółtą kartkę zobaczył Dawid Abramowicz, ale podopieczni Tomasza Kafarskiego nie byli już w stanie zagrozić bramce drużyny z Radomia.
Odra Opole - GKS Jastrzębie 1:2
W Opolu bramki padły dopiero po przerwie, ale już w pierwszej połowie piłkarze byli blisko wpisania się na listę strzelców. Strzał Błanika zatrzymał się na słupku, a sytuacji sam na sam nie wykorzystał z kolei Szczepan. W 52. minucie Odra przeprowadziła kontrę, którą golem zwieńczył Arkadiusz Piech. 4 minuty później goście mieli rzut karny, ale uderzenie Damiana Tronta obronił Mateusz Kuchta. Goście dopięli swego w 66. minucie, kiedy to Farid Ali wyrównał wynik spotkania. W końcówce spotkania o dużym pechu mogą mówić gracze Odry, którzy stracili drugiego gola, a jego autorem był obrońca gospodarzy - Patryk Janasik.