Przegrał lider tabeli, wicelider, punkty stracił także trzeci oraz czwarty zespół ligi. Blisko miejsca barażowego znalazł się Widzew Łódź. Jedno spotkanie tej kolejki (Puszcza Niepołomice - Radomiak Radom) zostało przełożone na środę 24 marca.
Odra Opole - Sandecja Nowy Sącz 1:1
Ciekawe spotkanie w Opolu. Pierwsza połowa toczyła się pod dyktando gości, którzy stworzyli kilka groźnych sytuacji, w tym tą, kiedy z rzutu karnego gola strzelił Michal Piter-Bućko po akcji Wojciecha Hajdy. Dalej były okazje Rafaela Victora, Michała Walskiego. A po drugiej stronie sytuacje Arkadiusza Piecha i Konrada Nowaka. Drugą połowę groźnym strzałem (interwencja Mateusza Kuchty) otworzył Damian Chmiel, ale to gospodarze zdobyli bramkę. Do piłki, która odbiła się od słupka po strzale Szymona Drewniaka, dopadł Rafał Niziołek i z bliska pokonał Pietrzkiewicza.
Górnik Łęczna - Korona Kielce 0:1
W pierwszej połowie więcej z gry mieli gospodarze, jednak nawet rzutu karnego nie zamienili na gola. W 38. minucie faulowany w "szesnastce" był Paweł Wojciechowski, sam poszkodowany strzelał z jedenastego metra, ale jego uderzenie wyczuł Marek Kozioł. Kozioł bardzo dobrze spisywał się przez całe spotkanie, w kilku sytuacjach, poza karnym, pokazał duży kunszt bramkarski. I był jednym z bohaterów. Jednym z dwóch, bo to Jacek Podgórski zapewnił wygraną Koronie.
Miedź Legnica - Arka Gdynia 1:2
Lepiej spotkanie rozpoczęli arkowcy, którzy w pierwszym kwadransie stworzyli dwie stuprocentowe sytuacje. Potem coraz częściej odgryzali się gospodarze, lecz to rozgrywający bardzo dobre spotkanie Christian Aleman otworzył wynik pięknym strzałem z rzutu wolnego. Potem kontuzji doznał Letniowski, a do remisu doprowadził Krzysztof Drzazga, któremu w tempo zagrał Patryk Makuch. Po przerwie także sporo się działo, były akcja za akcją, koleje gole długo nie padały, bo dobrą robotę w bramce robili Paweł Lenarcik oraz Daniel Kajzer. W końcówce spotkania na indywidualny rajd zdecydował się Fabian Hiszpański.
GKS Jastrzębie - Chrobry Głogów 0:1 (0:0)
Piłkarze Chrobrego dobrze czuli się na boisku GKS-u, co widać było od początku spotkania. Przez zdecydowaną część pierwszej połowy mieli piłkę, lecz nie potrafili przełożyć tego na okazje. Aż zagrożenie przyszło po stałym fragmencie gry, kiedy główkował Oliver Prażnowski - dobrze w tej sytuacji zachował się bramkarz gospodarzy Grzegorz Drazik. W drugich 45 minutach obraz gry się nie zmienił, a swoją przewagę Chrobry udokumentował bramką środkowego obrońcy drużyny Ivana Djurdjevicia, Mavroudisa Bougaidisa.
Apklan Resovia - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 3:1 (0:1)
W końcówce pierwszej połowy Kacper Śpiewak wpadł w pole karny i był faulowany. Sędzia przyznał "jedenastkę" gościom. Okazji nie zaprzepaścił Roman Gergel. A potem trwał show piłkarzy z Rzeszowa. Najpierw świetnym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Bartosz Jaroch, następnie piłkę nad Tomaszem Loską przerzucił Jakub Wróbel i zabójcze siedem minut gospodarzy zakończył Jaroch, który wepchnął piłkę do siatki z bliskiej odległości. Goście kończyli mecz w dziesiątkę po tym jak w 87. minucie drugą żółtą kartkę obejrzał Wiktor Biedrzycki.
GKS Tychy - GKS Bełchatów 0:0
Choć w starciu dwóch GKS-ów gole nie padły, to nie był to pojedynek pozbawiony emocji. Choćby przed przerwą obie drużyny stworzyły kilka sytuacji, brakowało jednak kropki "nad i". W GKS-ie często próbował Łukasz Grzeszczyk. W końcówce gospodarze mocniej przycisnęli, jednak nie znaleźli sposobu na przechytrzenie defensywy ekipy przyjezdnej. GKS z Bełchatowa przerwał serię ośmiu porażek z rzędu.
ŁKS Łódź - Zagłębie Sosnowiec 0:0
Dobrze zorganizowany zespół Zagłębia sprawiał dużo problemów ŁKS-owi. Mimo że to łodzianie jako pierwsi groźnie zaatakowali (strzał Łukasza Sekulskiego zatrzymał Krystian Stępniowski), to w większych kłopotach był Arkadiusz Malarz. Malarz w 32. minucie fantatycznie obronił uderzenie Szymona Sobczaka. W całym spotkaniu doświadczony golkiper należał do człowych postaci ŁKS-u. Stanowił mocny punkt drużyny, bronił pewnie, z trudnych sytuacji wychodził obronną ręką.
Stomil Olsztyn - Widzew Łódź 0:1
Widzew od pierwszych minut był stroną dyktującą warunki, agresywny pressing sprawiał dużo kłopotów gospodarzom, w dodatku nieźle spisywali się skrzydłowi drużyny z Łodzi, ale na gola goście musieli czekać do początku drugiej połowy. Wtedy to akcję Widzewa skutecznym strzałem zakończył Michael Ameyaw. Łodzianie kontrolowali później przebieg wydarzeń i zasłużenie wygrali.
Puszcza Niepołomice - Radomiak Radok przełożony na 24 marca