Pierwsza kolejka rundy rewanżowej nie obfitowała w niespodzianki. Do zmiany doszło na dnie tabeli, gdzie GKS Jastrzębie o jeden punkt wyprzedził – teraz już ostatnią – drużynę Górnika Polkowice. Sporo działo się w drugich połowach, w których padło aż 65% wszystkich goli minionego weekendu.
MKS Puszcza Niepołomice – GKS 1962 Jastrzębie 0:0 (0:0)
Rundę rozpoczęliśmy od bezbramkowego remisu. Punkt ten z pewnością będą szanować jastrzębianie, którzy przez większą część spotkania byli zmuszeni do bronienia własnej bramki. Gracze Puszczy oddali czterokrotnie więcej celnych strzałów, przez 60% meczu znajdowali się w posiadaniu piłki. Wyprowadzili także niemalże 2 razy więcej niebezpiecznych ataków, jednak nie byli w stanie pokonać golkipera GKS-u.
Miedź Legnica – Odra Opole 2:0 (0:0)
Na pierwsze bramki 18. kolejki czekaliśmy aż do drugiej połowy spotkania w Legnicy. Spotkanie Miedzi z Odrą w liczbach prezentuje się dość wyrównanie, jednak gospodarze uderzali celnie ponad dwukrotnie częściej od opolan. Obie ekipy dzieliła również celność strzałów – 31% do 12% na korzyść Miedzi. Goście, podobnie jak gospodarze, w jednej z sytuacji obijali obramowanie bramki. Jedną z bramek legniczanie zdobyli po jedenastce podyktowanej przez arbitra głównego.
Zagłębie Sosnowiec – Arka Gdynia 1:0 (1:0)
Sosnowiczanie, wbrew wszelkim przeciwnością, wreszcie zwyciężyli w meczu domowym przerywając kilka fatalnych serii. Spotkanie obfitowało w żółte kartki, których sędzia pokazał aż 8 (po 4 dla każdej drużyny). Gdynianie, zgodnie z planem, dominowali: osiągnęli 62% posiadania piłki, częściej wyprowadzali ataki, jednak nie zachwycili celnością (23%) ostatecznie doznając porażki.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – KS Górnik Polkowice 4:0 (1:0)
Fantastyczna druga połowa w wykonaniu bielszczan sprawiła, że polkowiczanie po raz trzeci w tym sezonie stracili aż 4 gole w jednym spotkaniu. Podbeskidzie wyprowadziło tylko o kilkanaście ataków więcej od rywali, a jednak gospodarze oddali aż czterokrotnie więcej celnych uderzeń, popisując się dobrą celnością (57%) oraz skutecznością (25%). Ostatnie 30 minut Górnicy zmuszeni byli rozgrywać w dziesięciu, co pozwoliło gospodarzom jeszcze bardziej podkręcić tempo i podreperować własny bilans bramek, dzięki czemu Podbeskidzie – z 33 bramkami na koncie – zostało najlepszą obecnie ofensywą Fortuna 1 Ligi.
Skra Częstochowa – MKS Korona Kielce 1:4 (1:1)
Korona nie pozostała dłużna, rozbijając defensywę Skry Częstochowa. Do tej pory piłkarze z Częstochowy stracili tylko 18 bramek – co oznacza, że gole kielczan (licząc 2 spotkania) składają się na aż 33% wszystkich trafień przeciwko Skrze. Kielczan pochwalić trzeba za fakt, że zdominowali spotkanie i choć nie wyprowadzili dużo większej ilości ataków od rywali, byli w stanie oddać 9 celnych strzałów (52%), z czego 44% wykorzystać.
ŁKS Łódź – GKS Tychy 2:0 (1:0)
Łodzianie strzelili swoim przeciwnikom po jednej bramce na połowę i prześcignęli GKS w wyścigu po baraże. Choć posiadaniem piłki drużyny podzieliły się niemalże dokładnie na pół, łodzianie wyprowadzili więcej niebezpiecznych ataków (50-35) i częściej oddawali celne uderzenia na bramkę GKS-u. ŁKS nie zaskoczył celnością, która w przypadku gospodarzy często nie stoi na wysokim poziomie, jednak ilość strzałów (a tych było w sumie 17) przekuła się na dwie bramki, dzięki dobrej, 40-procentowej skuteczności.
Chrobry Głogów – Stomil Olsztyn 2:0 (1:0)
Dobra serio Stomilu potrwała zaledwie dwa spotkanie – po zwycięstwach przyszła pora na kolejną porażkę, już dwunastą w tym sezonie. Współczynnik przegranych spotkań w przypadku olsztynian wynosi aż 66% i jest najwyższy w całej lidze. Pomimo tego zespół utrzymuje się nad strefą spadkową. Co ciekawe, to Stomil mógł otworzyć wynik tego meczu, jednak Łukasz Moneta nie wykorzystał rzutu karnego. Łączna ilość 13 celnych strzałów przyniosła niewiele bramek, obie dla Chrobrego, który zasłużenie zwyciężył – liczba ataków, posiadanie piłki, egzekwowanych stałych fragmentów gry to statystyki, które wskazują na niewielką przewagę głogowian.
Sandecja Nowy Sącz – Widzew Łódź 2:2 (0:1)
Bramka do szatni dla łodzian zmotywowała gospodarzy do odrobienia strat. Sandecja po przerwie wyszła na prowadzenie, jednak dała sobie strzelić gola w samej końcówce. W doliczonym czasie gry boisko opuścił Dominik Kun, który zobaczył czerwoną kartkę. Nowosądeczanie, choć Widzew wcale nie przeważał, stworzyła sobie mniej szans, przez co zespół oddał 2 razy mniej celnych strzałów w porównaniu do rywali. Szczęśliwie dla gospodarzy napastnicy byli niezwykle skuteczni, zamieniając na bramki 66% z uderzeń zmierzających w między słupki bramkarza przyjezdnych.