Gdy Marcin Szpakowski w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu opuszczał Wrocław na rzecz przejścia do Kielc nie brakowało głosów, że Śląsk traci duży talent - nawet jeden z największych klubu. W Koronie wychowany w Zielonej Górze zawodnik pokazuje, że nie bez powodu mówi się o jego sporym talencie.
Swój talent Szpakowski rozwijał w miejscu, skąd w świat ruszyli m.in. Michał Janota oraz Tomasz Kędziora. Janota wiele lat temu zaczynał w UKP Zielona Góra - tutaj przed Lechem trenował Kędziora, którego kariera tak się rozwinęła, że trafił do reprezentacji Polski. Później na jakiś czas zatrzymał się w tym miejscu Tymoteusz Puchacz, także późniejszy reprezentant kraju.
- Obaj mieli ojców piłkarzy. Podobni są także z charakteru. Marcin dużo pracował indywidualnie nad sobą. Często się zdarzało, że kończył trening ze zdartymi kolanami. Walczak, charakterny - opisuje Bartosz Siemiński, trener Szpakowskiego w UKP, Falubazie i kadrze wojewódzkiej.
Szpakowski z Uczniowskiego Klubu Sportowego, poprzez Falubaz Zielona Góra, trafił do juniorów Śląska Wrocław. W juniorach wrocławskiego klubu był wiodącym zawodnikiem. Zadebiutował w ekstraklasie. Jeden, drugi, trzeci występ i przeprowadzka w Świętokrzyskie.
Piotr Jawny, prowadzący obecnie Podbekidzie Bielsko-Biała, kilka lat pracował w Śląsku z młodymi talentami. Miał pod swoją opieką zespół U-19 z Centralnej Ligi Juniorów, rezerwy. Znajomy zasugerował mu, że warto, aby przyjrzeli się niejakiemu Szpakowskiemu. Szpakowski przyjechał na sparing. Wszedł na boisko z chłopakami o rok starszymi z akademii Śląska. - Od razu widać było, że ma zmysł do gry kombinacyjnej. Że wie o co chodzi w piłce dzięki inteligencji - mówi Jawny.
Skoro inteligentny to idealny kandydat na środkowego pomocnika. I tak z czasem był ustawiany w Śląsku. W Zielonej Górze operował za plecami napastnika. Okazało się jednak, nie pasuje profilem do pozycji numer dziesięć. To bardziej "szóstka" lub "ósemka". - Marcin dysponuje świetną techniką, świetnie rozumie grę. W kategorii junior starszy ustawiany był niżej, strzelał dużo goli, bo zespół grał ofensywnie - dodaje Jawny.
Szpakowski dobrze wykonywał stałe fragmenty gry. Może nie ma atomowego uderzenia, niemniej potrafi przymierzyć z dystansu. W taki sposób zdobył bramkę w poprzednim sezonie w starciu Śląska II z Lechem II Poznań. - Zawodnik fajny do gry w piłkę, jeśli się chce, aby krążyła ona od obrony do ataku. Przekaźnik piłki w środku pola między pozycjami. Na EURO 2020 widzieliśmy, że piłkarz o charakterystyce Jorginho to ideał szóstki. Taka gra jest bliska Szpakowkiemu. Jest więc wersją pomocnika box to box - zaznacza były szkolenowiec rezerw wrocławian.
Między Marcinem Szpakowskim, a jego bratem Rafałem są cztery lata różnicy. Co ich łączy? Zamiłowanie do sportu. Starszy Marcin kocha piłkę, Rafał uwielbia koszykówkę. Rafał trenuje na co dzień w SKM Zastal Zielona Góra. Bracia często grali razem. W ogóle Marcin nie unikał sportów. Lubił pływać. Na boisku z kolei najlepiej czuł się strzelając gole. W dzieciństwie ciągnęło go do ofensywy. Teraz nie obce są mu pojęcia, znane także z koszykarskich hal: "defense" i "ofense".
- Często się zdarza, że z biegiem lat młody piłkarz ewoluuje piłkarsko. Jest coraz niżej przesuwany - tłumaczy Jawny. No ale przecież mądre przesuwanie, tudzież poruszanie się po boisku Szpakowki ma opanowane w stopniu zaawansowanym.
Skoro już z bardzo dobrej strony zdążył się pokazać w Koronie (gol w obecnym sezonie, dwa gole w poprzednim sezonie) to byc może wróci do ekstraklasy, a taki sobie stawia cel poprzez grę w Kielcach, rozbudowując go o bardzo dobrą formę w Fortuna 1 Liga, tym razem po to, by znaczyć w niej więcej. Najlepiej jeśli w ekstraklasie znów się pojawi z Koroną, która celuje w dwa czołowe miejsca F1L. To byłoby wielkie przeżycie, pewnie nawet porównywalne z tym, co doświadczył lata temu.
- Grając w UKP pojechałem z kadrą województwa lubuskiego na zgrupowanie do Hiszpanii niedaleko Barcelony. Przy okazji wybraliśmy się więc na mecz "Barcy". To był skład z Leo Messim, Luisem Suarezem, Neymarem. Wygrali 2:1 z Leganes. Może rywal nie był z najwyższej piłki, ale wspomnienie piękne - opowiada Szpakowski.
Jawny: - Jest w dobrej drużynie o dużych ambicjach. Ma dobre warunki rozwoju. I jeszcze dodam, że dla trenera to wspaniała rzecz mieć zawodnika tak kreatywnego, przewidującego jak Szpakowski. Ktoś taki gwarantuje sporo asyst, asyst drugiego stopnia, fajnych rozwiązań akcji. Jeszcze potrzebuje czasu, aby wskoczyć na poziom najzdolniejszych z ekstraklasy, na przykład Kacpra Kozłowskiego.
Siemiński: Motor napędowy zespołu, przez niego przechodziły wszystkie akcje. Potrafił znaleźć napastnika, uruchomić prostopadłym podaniem skrzydłowego. Spinał całą grę. Bez niego było ciężko funkcjonować drużynie. Nie schodził poniżej pewnego poziomu. Na boisku zawsze dawał z siebie 120 procent.
Szpakowski powinien być zadowolony z miejsca, które wybrał na swój dalszy rozwój. Korona i Dominik Nowak dają mu ku temu duże możliwości. - Ten chłopak spełnia wymogi gry, które będę preferował. Oczywiście przed nim dużo pracy - mówił Nowak. I dużo okazji, by pokazać swoją prawdziwą wartość. Ot, tylko przypomnijmy, że swego czasu znalazł się w jedenastce sezonu rozgrywek Centralnej Lidze Juniorów, kiedy Śląsk został wicemistrzem Polski.