Ponoć w życiu najważniejsze jest pierwsze wrażenie. A w piłce? Pewien znany trener powiadał, że piłkarza poznaje po tym jak wchodzi po schodach. Maciej Śliwa dał się poznać jako zawodnik z duszą kreatywną. - Świetny first touch - mówi jego były szkoleniowiec. I właśnie sposób reakcji Śliwy, pierwsze zachowanie, kiedy dostaje piłkę, jest czymś co najbardziej go wyróżnia.
Wyróżniać można się na różne sposoby. Śliwę od najmłodszych lat ciągnęło do tego, co w piłce najpiękniejsze: gole, asysty, dryblingi, niekonwencjonalne zagrania. - Jak byłem mały to codziennie biegałem z piłką, czy to na orliku, czy pod szkołą. W Starachowicach po treningach spotykałem się z kolegami i po prostu graliśmy. Uwielbiałem się kiwać. W juniorach dobrze mi to wychodziło i przekładało się na liczby - mówi Śliwa.
Coś na ten temat może powiedzieć Mariusz Wójcik, pracujący ze Śliwą w Juvencie Starachowice. - Gra jeden na jeden w ofensywie to wielki atut Maćka. Do tego przyjęcie kierunkowe, fajny balans ciała. Zawodnik nieszablonowy. Potrafił jednym przyjęciem zgubić kryjącego go przeciwnika - opisuje Wójcik.
Wójcik ustawiał Śliwę w środku pomocy, najbardziej pasował mu do koncepcji ofensywnego pomocnika. Taką rolę 20-latek pełni dziś w Miedzi Legnica. Gra w roli skrzydłowego też nie jest mu obca. W Juvencie, czy juniorach Wisły Kraków miał liczne okazje ku temu, by wykazać się na boku pomocy.
W klubie o nazwie KKS ASPN Juventa Śliwa wykazywał się nie raz, nie dwa. W swoim ostatnim meczu w starachowickim klubie [Juventa] przed przejściem do Wisły Kraków, zagrał tak, że do teraz wszyscy wspominają ten występ. To był baraż o Centralną Ligę Juniorów z Koroną Kielce. W pierwszym spotkaniu Juventa przegrała u siebie 1:3. - W rewanżu zdołaliśmy odrobić straty dzięki Maćkowi. Wywalczył karnego na 3:1. To była jego puenta na grze u nas - nie ma wątpliwości Mariusz Wójcik.
- Nie dość, że mój pożegnalny mecz w Starachowicach, to w dodatku najważniejszy - dopowiada Śliwa.
Wtedy już wiedział, że niedługo zacznie grać w juniorach "Białej Gwiazdy". Skoro nadarzyła się okazja godnego pożegnania z Juventą to na boisku zrobił wszystko, żeby pożegnanie było godne. Nie dał długo na siebie czekać w Wiśle, jeśli chodzi o pokazanie swojej wartości. Po pierwszym sezonie w Centralnej Lidze Juniorów wylądował w pierwszym zespole. W sezonie 2018/19 wystąpił w pięciu meczach ekstraklasy, strzelił gola Arce w Gdyni.
- Mówimy o chłopaku obdarzonym dużą kreatywnością, z niezłą motoryką. Warunki somatyczne średnie, ale dawał sobie radę. Prezentował wysoki poziom rozumienia gry. Dużo rozumiał, chciał się uczyć. Szybko przyswajał nowe rzeczy w grze - podkreśla Paweł Regulski, prowadzący Wisłę U-19, w której występował Śliwa.
U niego w drużynie młody pomocnik zanotował sześć asyst. - Ktoś może być aktywny w grze, jednak nic z tego nie wynika. Gra Maćka była skuteczna. I wiele z niej wynikało. To efekt tego, że był kreatywny, szukał niestandardowych rozwiązań akcji. Czasami to nie wychodziło, wiadomo, że w młodym wieku bywa z tym różnie, ważne, że próbował różnych rzeczy i potrafił nas pozytywnie zaskoczyć swoim zagraniem. Potrafiliśmy aż wzdychać z zachwytu. Zagrywał takie piłki, że dał się zapamiętać - dodaje Regulski.
Dwa lata temu Śliwa podpisał kontrakt z Miedzią, gdzie z sezonu na sezon staje się coraz mocniejszym punktem zespołu. Choć w rywalizacji z seniorami trudniej jest mu czerpać całkowitą radość z piłki, to pozostał wierny swoim ideałom. - Lubię hiszpańską piłkę, gdyż nie przepadam za piłką fizyczną. Zresztą moja gra nie bazuje na akcentach fizycznych, lepiej czuje się z piłką przy nodze - podkreśla 20-latek, który w polskiej kadrze U-18 zanotował dwa występy.