Widok sześcioletniego syna wbiegającego na boisko, na którym grali studenci Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu, z fascynacją obserwującego rywalizację, uświadomił pani Szymczak, że jej syn pragnie być piłkarzem. Filip Szymczak został nim, dobił się nawet do pierwszej drużyny Lecha Poznań, obecnie występuje na wypożyczeniu w GKS-ie Katowice.
Nie byłoby GKS-u, debiutu w ekstraklasie, kilkunastu spotkań na poziomie ekstraklasy, powołania do reprezentacji U-21, gdyby nie nabór prowadzony przed laty przez Wartę Poznań. Kilkuletni Filip pojechał na testy, które przeszedł pozytywnie. Musiał mieć to coś, przeszedł bowiem selekcję z grupy 80-100 chętnych.
W tamtym czasie trenował także pływanie. Można powiedzieć, że w tej dyscyplinie spełniał się. - Szło mi bardzo dobrze. Dzięki pływaniu nabrałem podstaw w ogólnej sprawności. Wiem, że za dzieciaka biłem nawet rekordy. Jednak doszedłem do takiego momentu, że musiałem wybrać. Treningi na boisku albo basen. Wybrałem piłkę. Pływania nie porzuciłem definitywnie. Do teraz w każdej wolnej chwili w tygodniu idę popływać, gdyż w ten sposób rozluźniam napięte mięśnie. Potrafię pływać każdym stylem. Ulubiony styl? Kraul, bo najszybszy. I delfin, który jest co prawda trudny technicznie, ale też daje możliwość szybkiego pływania. Na takim godzinnym treningu pływałem ponad kilometr. Zdobyłem złoty czepek, miałem kartę pływacką - opowiada Filip Szymczak.
Szymczak - dziś napastnik, kiedyś obrońca. Tak zaczynał w Warcie. - Z uwagi na wysoce rozwinięte cechy biologiczne jak na swój młody wiek, był świetnie przygotowany do gry jeden na jeden. Grał na pozycji numer siedem - prawa pomoc albo w układzie 3-2-1 na boku obrony z zadaniami mocno ofensywnymi. Na początku rozwoju daje się takim chłopakom możliwości gry na różnych pozycjach, by zmaksymalizować indywidualne umiejętności - podkreśla Maciej Borowski, pierwszy trener Szymczaka.
Dopiero w Lechu, kiedy dołączył do akademii "Kolejorza", dostrzeżono w nim potencjał na napastnika. - Filip wpisuje się w profil silnej "dziewiątki", dobrze grającej tyłem, potrafiącej się odwrócić na plecach z przeciwnikiem. Jego atutem jest to, że potrafi uderzyć z lewej i z prawej nogi. Bardzo dobre warunki fizyczne dają mu możliwości, by być bardzo groźnym w grze głową. Przy swojej budowie, muskulaturze jest dość szybki. Potrafi wykorzystać przestrzeń za linią obrony przeciwnika, wbiec w nią i wygrać pojedynek. Widać , że dynamicznie się rozwija - przekonuje Przemysław Małecki, w latach 2019-20 asystent trenera w Lechu II. To wówczas Szymczak przebił się do seniorów, strzelał w 2 lidze, dostał pierwsze szanse w ekstraklasie. W sezonie 2020/21 młody napastnik rozegrał kolejnych jedenaście gier w elicie.
Szymczak i Małecki znali się nie tylko z Lecha. Współpracowali w polskiej kadrze U-16 i U-17. W obu ten urodzony w 2002 roku zawodnik trafiał do siatki, zaliczył kilka występów, na więcej nie pozwoliły problemy ze zdrowiem. - W trakcie zgrupowania doznał urazu, który wyłączył go z gry na kilka miesięcy. Ten uraz się odnawiał i wyhamował jego rozwój. Kiedy tylko wrócił do zdrowia to znów idzie w górę. Uważam, że krok do 1 ligi, gdzie się ogra, to dla niego świetne rozwiązanie. Jak znam Filipa będzie bardzo ciężko pracował, żeby wykorzystać to co ma i jakie ma możliwości - uważa Małecki.
- Moja przygoda z reprezentacją zaczęła się już w U-15, chociaż pamiętam nawet towarzyskie mecze kadry U-14 ze Słowacją - dopowiada Szymczak. - Te kontuzje rzeczywiście trochę mi przeszkodziły, byłem w dobrej dyspozycjł, późniejsze kłopoty z kolanem i kostką pokrzyżowały moje plany. Teraz czuję się bardzo dobrze, rozpoczynam nowy etap: dostałem powołanie do U-21, to dla mnie duża motywacja, trafiłem do najwyższego rocznika młodzieżowej reprezentacji.
Jeszcze raz Borowski: - Filip dominował cechami wolicjonalnymi i walką o każdą piłkę, walką wręcz. Mocno zaangażowany w pracę dla drużyny, nie było dla niego straconej piłki. Poza umiejętnością gry jeden na jeden, dryblingiem, prowadzeniem piłki, tym się wyróżniał. Czy był skuteczny? Jeśli chodzi o swoje zadania - tak. Jeśli chodzi o finalizację akcji - z tym bywało różnie. Owszem, strzelał gole, byli jednak inni odpowiedzialni u nas za gole.
A Szymczak odpowiada: - Zawsze miałem inklinacje do gry do przodu. Wiadomo jak to w juniorach: chcesz strzelać jak najwięcej goli. Ciągnęło mnie do ataku, gorzej było z defensywą. W momencie, kiedy usłyszałem, że będę typowym napastnikiem odpowiedzialnym za bramki to od razu to do mnie przemówiło. Zdobywanie bramek sprawiało mi dużą przyjemność. Miałem pewne braki, ale przez te kilka lat w akademii rozwijałem się właśnie w roli napastnika.
Zapewne na swojej liście ulubionych goli mógłby umieścić trafienie ze spotkania z Zagłębiem Sosnowiec, kiedy w zasadzie zrobił całą akcję. W pamięci ma jednak inne bramki. - Turniej Nike Cup w Łodzi, w którym uczestniczyły najlepsze drużyny swoich roczników z Polski. Wygraliśmy, strzeliłem dwa gole - jednego z przewrotki, drugiego z Pogonią Szczecin z lewej nogi od poprzeczki - wspomina.
Małecki powie, cały Szymczak. - To chłopak, który ma predyspozycje i dobre liczby. Gdzie by nie był to za jego grą stoją liczby. Jest bramkostrzelnym napastnikiem. Napastnik od liczb i gry, bo potrafi uczestniczyć w budowaniu akcji dzięki dobrej technice, umiejętności gry w przestrzeni. Uczestniczy w działaniach zespołowych na etapie budowania gry. Nie jest napastnikiem czekającym na ostatnie podanie, często angażuje się w grę całego zespołu żeby wykreować sytuację - zaznacza były selekcjoner reprezentacji młodzieżowych.